Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/973

Ta strona została przepisana.

— Nie umiem panu tego powiedzieć... Jeszczem nie badał interesu z tego punktu widzenia... Zresztą książki nie są prowadzone regularnie... Są w nich przerwy i opóźnienia w zapisywaniu.
— Czy przy przeglądaniu papierów hrabiego, znalazłeś pan jakie pokwitowanie Lantiera?
— Nie... Byłoby mnie to uderzyło.
— Może on zapłacił...
— W istocie, to być może...
— Czy masz pan jakie wiadomości o tym człowieku?...
— Mam i bardzo dokładne...
— Dobre czy złe?
— Zadawalniające... Przedstawia się on jako człowiek inteligentny, czynny, pracowity... Jedną ma tylko wadę...
Jaką?
— Gra na giełdzie.
— Nie on jeden gra, na nieszczęście... W naszej epoce gra na giełdzie zrosła się z naszemi obyczajami... Każdy chciałby jak najprędzej używać... chciałby się prędko zbogacić...
— Obyczaje tego Lantiera są dobre i postępowanie porządne... — mówił dalej sędzia pokoju. — Jakkolwiek wdowiec, nie słychać ażeby miął kochankę... Ma tylko jednego syna, który chodzi na kursa prawne i sposobi się na adwokata... Lantier cały zajęty jest swemi przedsiębierstwami... Zimowa pora stawią mu znaczne przeszkody, nie szkodząc jednak jego kredytowi, który jest pewny...