Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/983

Ta strona została przepisana.

go opuszczenia Paryża i chciałbym mieć trochę grosza do rozporządzenia...
Przedsiębierca wydał długie westchnienie i przekonany, że najuporczywszy opór na nic się nie zda, zapytał tonem narzekania:
— Ile ci trzeba?

XXI.

Leopold zaczął się śmiać.
— Masz tak żałosną fizyognomię, że dzisiaj poprzestanę na dwóch tysiącach franków — odpowiedział. — Wszak to umiarkowanie, nie prawda?
— Tak i nie, gdyż mam wiele interesów i znaczne summy do płacenia, rzekł Paskal. — Zresztą dam ci te dwa tysiące franków...
— Czy zapisujesz to co mi dajesz?
— Rozumie się! i summa jest już znaczna...
— Potrąci się to przy obrachunku, i gdy się zlikwiduje spadek po Vallerandzie...
— Spodziewam się...
Przedsiębiorca otworzyć do kassy i wyjął z niej dwa bilety bankowe, które podał kuzynowi..
Ten stał z twarzą zwróconą do okna gabinetu.
Nagle zabrzęczał dzwonek u bramy.
Obadwaj spojrzeli w bramę uchyloną od ulicy.
— To musi być mój syn... — rzekł Paskal — uprzedził mnie o swoich odwiedzinach i czekam na niego...