Strona:PL Xenofont - Ekonomik.djvu/15

Ta strona została przepisana.

nasz posiada obfitości, różnorodne znaczeniem zdania zwierając niemi w coraz to inne kształty, bez tego jednostajnego rozwleczenia myśli w same spójnikowe, bez tego ckliwego powtarzania zawsze tylko Czasów okolicznych (tempora finita), któremi jedno tu i owdzie całokształty okresów przeplata i zamyka. Ni przypadkową jako starożytnym tak i naszemu językowi ta konstrukcja, przyznaję, że trudniejsza objęciu dzisiajszych zwygłodniałych jak we wszystkiém, umysłów, ale bynajmniéj jędrnym akcją duchom, których jak była utworem, tak i oraz łacną bo przyrodzoną posługą myśli, jeżeli po całéj prawdzie, to w jak najkrótszym tylko dźwięków wymiarze jawiącéj się, aby być wyraziściéj widną, gdy nie myśli dla wyrazów, ale wyrazy dla myśli Bóg podał człowiekowi. To téż i staranności przekładacza w skąpieniu przyimkami, i gdzie tylko można gołemi a tak pełnemi u nas imion przypadkami tłómaczenia się, jako w ogóle unikania niepotrzebnych owych wyrazów pojedyńczych, których z francuzczyzny i niemiecczyzny tyle do naszéj mowy, w najnowszych mianowicie czasach, nagromadziło się czytelnictwem gazet i romansów, nie policzę ja na karb owego torturyzowania Języka.