przynajmniej nie bez jakiego zajęcia na rynku. I teraz byś mnie bez niego nie widział, Sokratesie, odpowiedział Ischomachos, gdybym nie był przyrzekł czekać tu na kilku gościnnych sprzymierzyńców. A kiedy nie masz nic takowego przed sobą, na bogów! zawołałem, gdzie przebywasz, co działasz? mocno bowiem pragnę dowiedzieć się od ciebie, dla czego cię pięknym i dobrym nazywją, skoro nie bawisz w domu, ani téż postać twego ciała nie po temu się okazuje. A Ischomachos rozśmiawszy się z owego dla czego cię pięknym i dobrym nazywają, i ucieszony, jak mi się zdawało, odparł: Czy rozmawiając z tobą o mnie niektórzy nadają mi to imię, nie wiem; ale zaprawdę, kiedy mnie powołują do zamiany mienia[1] przy dostawie okrętów lub do ekwipowania Choru, nikt wtenczas nie szuka pięknego i dobrego, lecz wyraźnie po ojcu, Ischomachem mnie mianując przyzywają. Lecz o coś mnie zagadł Sokratesie, tak jest: wcale ja w domu nie siedzę, gdyż do zarządu w gospodzie sama moja żona wystarcza. I tego też, rzekłem, Ischomachu chciałbym się od ciebie dowiedzieć, czy sam wykształciłeś swoją żonę, aby była jaką powinna, czy też wziąłeś ją od ojca i matki umiejącą już rozporządzać tem co jej przypada. Jakże mówił, Sokratesie, miałem ją pojąć już to znającą, kiedy przybyła do mnie jeszcze nie spełna lat
- ↑ Było prawo u Ateńczyków, iż, jeżeli obywatel do składki jakiej dla miasta obowiązany i powołany wiedział bogatszego od siebie, natenczas tenże albo składkę na siebie brać musiał albo wolno mu było ofiarować pierwszemu zamianę majątku i tym sposobem przenieść ową składkę na niego.