Strona:PL Xenofont - Ekonomik.djvu/67

Ta strona została przepisana.

sta z swej strony przyczynić się z swego mienia. Boć i, rzekłem, piękne to czyny, Ischomachu, które wymieniasz, i prawdziwie nader możnego męża; niewątpliwie. Kiedy wielu jest ludzi, którzy nie mogą żyć bez pomocy innych, wielu przestaje na tém jeżeli tylko zaspokoją swoje potrzeby; jakżeż nie uważać za bogaczy i potężnych, którzy nietylko swój dom opatrywać zdolni, ale jeszcze nadrabiać tak iż miasto przyozdabiają i przyjaciół wspierają? Lecz, rzekłem, wielkość takich mężów sławić wielu nas umie; ty zaś powiedz mi, Ischomachu, od czego wyszedłeś, jak zdrowie swe utrzymujesz? jak siłę ciała? jak to wolno ci i na wojnie szczęśliwie ocaleć? O zarobkowaniu będzie i potem czas jeszcze słuchać. Otóż, powiedział Ischomachus, wszystko to, jak mi się wydaje, jedno z drugiego wypływa. Skoro bowiem może się człowiek dostatecznie nasycić, słusznie utrzymuję iż trwa przy zdrowiu, przetrawiając pokarm pracą, z tegoż powodu i siły mu przybywać będzie; ćwicząc się w dziełach wojny prędzej ocaleje szczśliwie, należycie zaś starając się a nie próżnując, więcej oczywiście pomnażać będzie majątek. Dotąd, rzekłem, Ischomachu postępuję za tobą, gdy mówisz, iż trawiący przez pracę, starowny i ćwiczący się więcej uzyska owych dóbr; lecz, jakiej to pracy potrzeba do zdrowia i siły, jakie to są twoje ćwiczenia wojenne, i jakto starasz się nadrabiać, aby i przyjaciół wspomagać, i miasto wzmacniać; tego teraz pragnąłbym chętnie się od ciebie dowiedzieć. Przywykłem tedy, Sokratesie, mówił Ischomachos, wstawać z łoża o porze, w której jeżeli właśnie potrzebuję się widzieć