Strona:PL Xenofont - Ekonomik.djvu/76

Ta strona została przepisana.

niechęć, Sokratesie, zdaje mi się o władać dobrych, kiedy widza, iż sami pracy dokonali, a jednak równą, biorą nagrodę z nimi ci, którzy i trudów i niebezpieczeństw podejmować się wzdragają, kiedy potrzeba. I sam więc żadną miarą niedozwalam, ażeby równe dobra odbierali lepsi z gorszymi, i Dozorców, kiedy się dowiem iż najgodniejszym rozdzieli najlepsze pochwalam, kiedy zaś ujrzę iż który, czy to dla przymilenia się czy dla innej podobnie nagannej przysługi wywyższył kogo, nie puszczam bez uwagi, lecz gromię zaraz i pouczyć się staram, Sokratesie, iż przez to nawet sobie nic pożytecznego nie czyni.


ROZDZIAŁ XIV.

Kiedy zaś, Ischomachu, rzekłem, i rządzić dostatecznie będzie umiał, tak iż w ryzie utrzyma czeladź, czyż już za zupełnego uważasz takiego Dozorcę, czy nie dostaje jeszcze coś posiadającemu to, coś powiedział? Zaiste na Zeusa, odparł, powinien jeszcze być powściągliwym od własności pańskiej i nie kraść. Gdyby bowiem mający pod swą opieką zbiory polne odważał się je zmykać dla siebie, tak iżby nie pozostawiły korzyści odpowiednich pracy, jakiż byłby pożytek uprawiania roli pod jego staraniem? Czyliż, rzekłem, i tej sprawiedliwości nauczać się podejmujesz? I bardzo, odpowiedział Ischomachos; wszakże nie wszystkich znajduję z gotowością słuchających tej nauki. Atoli już to niektóre z ustaw Drakona, już to niektóre Solona przybierając w pomoc, staram się wdrażać