sprawiają, iż żołnierze ni trudów ni niebezpieczeństw nie chcą podejmować, że się wzbraniają być posłusznymi; to tylko czyniąc co konieczność na nich wymusza, i że owszem panoszą się z swojego oporu dla naczelnika; niektórzy nawet sromać się ich nie nauczą, gdy coś z owych hańbiących rzeczy się wydarzy, (tj. kiedy w bitwie pokonani zostaną). Owi znowu przeciwnie boscy, dzielni i umiejętni dowódzcy, tychże samych, a częstokroć jeszcze gorszych objąwszy pod swe rozkazy, utrzymują ich w wstydliwej obawie, aby coś niecnego nie popełnili, oraz w przekonaniu że lepszą jest słuchać, i sprawiają nadto, iż każdy z osobna chlubi się z swojej karności, a wszyscy pospołu, gdy wypadnie, z zapałem podejmują trudy. A jako w niektórych prywatnych budzi się pewna miłość pracy, tak dzielni wodzowie całemu nawet wojsku wdrażają żądzę niebezpieczeństw i szlachetnego współubiegania się, aby widzianymi byli przy spełnianiu jakiego pięknego dzieła od swego naczelnika. Względem których zaś wodzów tak się usposobią umysły towarzyszących im, ci dopiero wodzowie niezwyciężonymi się stają; ale nie owi na Zeusa, którzy najsilniejszą między wojskiem mają ciała budowę, i oszczep i strzały rzucają najlepiej, i na najdzielniejszym koniu siedząc jako najzręczniejsi jeźdzce i tarczownicy przed innymi biegną na wroga, lecz którzy umieją wpoić żołnierzom przekonanie, że za naczelnikiem przez ogień i wszelkie niebezpieczeństwo iść powinni. Sprawiedliwie już takich nazwałby kto wielkodusznymi; za którymi to uznając wielu postępuje, i słusznie powiedzianoby o tym
Strona:PL Xenofont - Ekonomik.djvu/99
Ta strona została przepisana.