Strona:PL Xenofont - Hippika i Hipparch.djvu/23

Ta strona została przepisana.

któréj przytoczeniem nie narażę się pono łaskawemu Czytelnikowi.

Otóż na to westchnienie — uśmiechnął się sardonicznie Pan Dziumdzidło, i rzecze głosem przeciągłym: Mociumdzieju! czekaj tatka latka! Zaczem poważniejąc a zarywając z Wirgiliusza, w takt poczynał: tantae molis erat — Wszakże ja przerywając brzęczny rytm Marona, wraz dokończyłem myśli po polsku: tak jest, ale Rzym zbudować! wszakci nie środki wyjednać na uczynienie powszechną własnością skarbów myśli i przykładów najświetniejszych czynów ludzkości. — Ba, ba! prawi, dodajże do dithyrambu: w okresie z tylu tytułów wyzywającym do podjędrnienia pierwszych a do umiłowania drugich, wypełzających z warcabnicy dziejów, Mociumdzieju, literackich — Choćby, zawołam ożywiony, przyrodniczym, gawędniczym, i jak tam jeszcze[1] — Robotniczym, Mociumdzieju! — Bądź jak bądź, rólniczym a pod promienistsze rozkwity

  1. U filologów nie obejdzie się bez różnorodnych dopisków albo ładniej się wysławiając — łamań promieni światła duchowego, które tak gęstemi snopami rozstrzelił sam znakomity Lessing w swym świetnym, przecież mozajkowéj dlatego roboty, Laokoonio. Darują więc najpośledniejszemu z pomiędzy ich grona Czytelnicy, że się jeszcze ośmieli zapytać uczonych tu naturalistów naszych: czemu, w miejsce dobrego a przez doskonałych i przedmiotu i języka znawców, jakimi przecież byli