sadzać pana na konia umie, ażeby tak i sam właściciel jeżeli kiedy zasłabnie albo podstarzeje się, miał pomagającego mu przy wsiadaniu, albo i komu drugiemu, kiedy zechce, przez tegoż wsiadanie ułatwił. Ta zaś rada i ten obyczaj co do konia najzbawiennejszy, zęby się na niego nigdy gniewem nie unosić. Nierozwagą bowiem jest gniew i często porywa do czynów, których potem żałować przychodzi. Toż kiedy koń uląkłszy się jakiego przedmiotu wzbrania doń przystąpić, wypada go pouczyć, iż niema powodu go się obawiać, mianowicie koń odważny; jeżeli to nie pomaga, trzeba samemu jeźdzcowi dotknąć się rzeczy, która rumakowi groźną się wydała, i łagodnie do niéj konia przywodzić. Chłostami zmuszający konia, tylko trwożliwszym go jeszcze przeto czynią. Mniemają bowiem konie, przykrość jaką ponosząc w takim przypadku, że i téj powodem są przedmioty, których się strachają. Kiedy oprzątacz konia oddaje jeźdzcowi, nie ganimy, aby tenże umiał się uniżyć tak, aby łacniéj było go dosieść; wszakże sądzimy, że rycerz ćwiczyć się winien, i nie podającego się ku temu rumaka, potrafić dosieść. Raz bowiem ten, drugi raz inny koń nam się dostać może, toż tenże sam koń raz temu drugi raz innemu posłużyć.
VII. Kiedy atoli odbierze konia mający go dosieść, opiszemy znowu teraz, jak postępując jeździec i sobie i koniowi najwięcéj przyczyni korzyści w czasie jazdy. Otóż trza mu nasamprzód powodnik przyczepiony albo do pasma szczękowego albo do rzemyka nozdrzowego zręcznie ująć lewą ręką, a tak luźnie, ażeby, czy to podciągając się przez zachwycenie grzywy ponad uszami konia dosiada, czy za pomocą dzidy nań wskakuje, nie szarpał rumaka. Prawą zasię ręką niech uchwyci cu-
Strona:PL Xenofont - Hippika i Hipparch.djvu/46
Ta strona została przepisana.