pożądanie, przyjemniej jest spożywać z bogatszej, niż z uboższej zastawy.
H. Nieprawdaż, Symonidesie, że kto najwięcej przyjemności z czegoś doznaje, ten najwięcej to lubi?
S. Bezwątpienia.
H. Czy widzisz większą radość u tyranów, kiedy idą do stołu, czy też u ludzi prywatnych?[1]
S. Nie, na Zeusa, naprawdę, że nie; ale nawet, jakby się wielu ludziom zdawać mogło, idą z bardziej kwaśną miną.
H. Cóż dalej? Nie zauważyłeś tych wielu wymyślnych potraw, jakie zastawia się tyranom, ostrych, gorzkich, kwaśnych, i tym podobnych?
S. Owszem, i zdawało mi się nawet, że są przeciwne naturze ludzkiej.
H. Takie potrawy to z pewnością nic innego, jak tylko zachcianki rozpieszczonego i zepsutego zbytnim dostatkiem smaku. Czy nie jesteś tego samego zdania? Bo ja wiem dobrze, że ci, co jadają z przyjemnością — a i ty musisz pewnie o tem wiedzieć, — wcale nie potrzebują takich wymysłów.
S. Pewnie z drogich wonności, jakiemi się nacieracie, więcej mają przyjemności ci, co się do was zbliżają, niż wy sami. Podobnie i nieprzyjemnej woni nie czuje ten, kto się najadł, lecz raczej ci, co się doń zbliżają.
H. Tak więc i z potrawami:[2] ten, kto zawsze, ma ich podostatkiem, bierze bez pożądania. Kto zaś ma jakiś niedostatek, ten właśnie opycha się z przyjemnością, jeśli mu się sposobność nadarzy.
S. Zdaje się, że możność korzystania z rozkoszy miłosnych budzi u was pragnienie stanowiska tyrana. Zajmując je bo-
- ↑ Xenofont każe się tu Hieronowi posługiwać metodą sokratyczną (naprowadzać pytaniami).
- ↑ Z potrawami ma się rzecz tak, jak i z wonnościami. Kto nie ma potraw, temu one smakują, gdy u kogoś gości; kto wonnościami się nie skrapia, ten z przyjemnością wciąga w nozdrza zapach wonności, któremi jest zlany... ktoś drugi.