VIII. S. Nie dziwię się, Hieronie, twej niechęci do tyranji; pragnąłeś miłości ludzkiej, a tyranja ci w tem — zdaniem twojem — stoi na przeszkodzie. Mnie wszakże wydaje się, iż potrafię ci wytłumaczyć, że władza w niczem nie przeszkadza temu, aby być miłowanym; przeciwnie nawet, jest pod tym względem bardziej uprzywilejowana, niż stanowisko prywatnego człowieka. Rozważając, czy to prawda, zwracajmy uwagę nie na pytanie, czy władca dzięki większej potędze i więcej łask świadczyć może, lecz jeśli tyran i człowiek prywatny czynią to samo, zastanów się nad tem, kto z nich obu za ten sam czyn większą zbiera wdzięczność. Zacznę od najdrobniejszych przykładów. Dajmy na to, że władca i człowiek prywatny do spotkanej osoby pierwszy uprzejmie przemawia. Czyja przemowa, twem zdaniem, bardziej tę osobę ucieszy? Przypuśćmy dalej, że obaj tego samego pochwalą; czyja pochwała wzbudzi większą radość? Niech jeden i drugi zaszczyci kogoś zaproszeniem na uroczystość składania ofiary. Czyje zaproszenie będzie wdzięczniej przyjęte? Niech jednakową obaj otoczą opieką chorego. Czyż nie jest jasnem, że pomocne usługi potężniejszych także i większą uciechę budzą? Obaj dadzą jednakowe dary. Nie jest-że i w tym wypadku jasnem, że połowa łaski najpotężniejszych ma większe znaczenie, niż cały dar zwyczajnego obywatela? Mnie się nawet zdaje, że boska jakaś łaska i cześć towarzyszy władcy.[1] Nie żeby czyniła go piękniejszym, ale z większą przyjemnością patrzymy na tego sa-
- ↑ Xenofont czuł cześć dla wielkich ludzi, i żył w cieniu trzech wielkich mężów, jakich w życiu spotkał: Sokratesa, Cyrusa Młodszego, Agezylaosa. Ale władca, czy wielki człowiek, nie u każdego budzi takie uczucia, jak Xenofont sobie wyobraża, sądząc drugich według siebie. Przecież i Xenofont zdawał sobie sprawę z tego, że takiemi środkami władca może zyskiwać popularność (miał tu przed oczyma Agezylaosa lub Cyrusa), ale że takiemi sposobami nie można zyskać władzy tam, gdzie szczęka oręż i huczy walka polityczna i niezgoda. Wskazówki takie mogą odnosić się do kogoś, kto już władzę po kimś dziedziczy i walczyć o nią nie musi. Tym, kto może skorzystać z tych uwag, jest Dionizjusz II, który po śmierci ojca w 367 r. bez żadnych trudności objął władzę. Podczas 38 lat swych rządów Dionizjusz I tak utrwalił zdobytą przez siebie władzę, że na syna przeszła uiejako po przodkach odziedziczona, prawnie się należąca korona królewska. Młody władca miał teraz pokazać, czy potrafi nie zmarnować dziedzictwa.