obali ową potęgę, która się niegdyś na Helladę wyprawiała, — że, mimo to, nic z tego nie zdołało opanować jego duszy, ale kiedy przyszło wezwanie od władz w ojczyźnie, by szedł na pomoc rodzinnej krainie, posłuchał nakazu państwa.[1] Posłuchał tak samo, jakby właśnie wtedy sam jeden stał przed pięciu eforami w ich urzędowym budynku, dając przez to do poznania, że skarbów całej ziemi nie przyjąłby wzamian za ojczyznę, ani nowo nabytych przyjaciół wzamian za starych, ani też haniebnego, choć bezpiecznego zysku zamiast chlubnego i sprawiedliwego, który wśród niebezpieczeństw zdobywać potrzeba.
Jakżeby można pominąć bez pochwały i ten prawdziwie królewski czyn, że przez cały czas trwania swej władzy także i następującego dzieła dokazał: Te mianowicie miasta, do których płynął z zamiarem objęcia tam władzy, objął w stanie ciągłych walk domowych i waśni, wynikających z przewrotu istniejącego ustroju państwowego po upadku hegemonji Aten, a doprowadził do tego, że przez cały czas jego obecności miasta te zgodnie i szczęśliwie rządziły się bez wyroków śmierci
- ↑ Tytraustes stworzył w Grecji koalicję przeciwlacedemońską, z Aten, Teb, Koryntu i Argos. Wybuchła t. zw. wojna koryncka (395 r.). Lizander, wysłany przeciw sprzymierzeńcom w lecie 395 r., padł pod Haliartos w Beocji, odważywszy się na szturm, choć był zamknięty między murami oblężonego miasta i odsieczą Beotów. Widocznie chciał spowodować rozstrzygnięcie, nim nadciągnie król Pauzaniasz. Ten przybył dnia następnego, ale równocześnie otrzymali Beotowie posiłki z Aten pod wodzą Trazybula. Pauzaniasz więc, orientując się w strategicznej sytuacji, uznał się pokonanym i wycofał się z Beocji. Pozwany, nie śmiał stanąć przed sądem, lecz uciekł. Rozgoryczenie przeciw niemu było wielkie, on bowiem w 403 r. nie dopuścił do skruszenia Aten, pragnących zrzucić jarzmo trzydziestu tyranów, i odstąpił od polityki Lizandra, która oligarchów popierała i ich broniła. Gdyby nie idealizm króla Pauzaniasza (liczącego się z honorem i uczciwością, niechcącego blaskiem imienia Sparty chronić zbrodni oligarchów, a tem samem solidaryzować się z nimi), nie byłyby Ateny w rzędzie wrogów, nie miałyby Teby oparcia, nie spotkałaby Sparty haniebna klęska. Nie pozostawało Więc eforom nic innego, jak odwołać Agezylaosa z wojskiem z Azji. Stało się to w 394 r.