wiańskiej młodzi. Przez Prokopa Wereszczakę, studenta akademiey krakowskiej... (Kraków 1632). Gdy Bóg chciał całe plemię ludzkie za grzechy wytracić, błagali go zatrwożeni niebianie o litość. Szczególnie Herkules znalazł posłuchanie życzliwe u Boga. Przedstawia młodzieży, co sam uczynił za żywota, zanim został do nieba wzięty, i uczy ją, jak ma postępować w jego ślady, ćwiczyć się w cnotach i męstwie, gardzić sprosnością i lenistwem. Maciejowski zapewnia, że jest to naśladowanie Herkulesa Miaskowskiego.[1] Co do tego autora, mimo że studjował w Krakowie, wątpliwe, czy czytał Xenofonta. W Krakowie wykładano Xenofonta tylko raz, w 1536 r.; wyjaśniał go niejaki Valerianus Pernus z Krakowa, magister i doktor filozofji, promowany w Paryżu. — Natomiast, jeśli Simon Simonides daje skierowanemu do Tomasza Zamoyskiego wierszowi tytuł Hercules Prodiceus, nie powinniśmy wątpić, że zna Xenofonta w oryginale. — Należałoby zbadać, czy w przedstawieniach szkolnych scenicznych w kolegjach jezuickich widać wpływ Xenofonta, jeśli spotykamy alegorję o Herkulesie na rozstajnych drogach (np. w kolegjum w Kaliszu, Hercules in bivio, 1586, prozą). Jezuici wprawdzie uczą nieco po grecku, ale Xenofont do kanonu ich lektury nie należy. W każdym razie znał Xenofonta (i to może w oryginale) Maciej Kazimierz Sarbiewski, ów sławny poeta, jeśli można tak wnioskować z rękopisu jego, zawierającego wypiski z wielu autorów klasycznych (m. i. i z Xenofonta), zachowanego w Krakowie, w Bibljotece Czartoryskich (nr. 1405). Na rękopisie inną ręką zaznaczono, że to spisał własnoręcznie Sarbiewski.[2]
Być może, że i Agezylaos był w Polsce znany. Piotr Boratyński na sejmie piotrkowskim 1548 daje Zygmuntowi Augustowi za wzór Agezylaosa, który «dla dobra