wiedzenia, ale teraz, jeśli będziecie u mnie — na co liczę z pewnością, — pokażę wam, com wart».
Sokrates i jego towarzysze zrazu, dziękując za zaproszenie, jak to wypadało, nie obiecywali, że przyjdą na ucztę; ale kiedy było widoczne, iż bardzo wziąłby to sobie do serca, gdyby odmówili, poszli z nim razem.
Następnie wszyscy goście weszli do jego domu, jedni skropieni olejkami, któremi się namaścili po uprzednich ćwiczeniach gimnastycznych, inni także wykąpani.
Otóż Autolikos usiadł obok ojca, inni usadowili się jak wypadało. I wnet każdy, ktoby tylko zwrócił uwagę na to, co się działo, musiał przyjść do przekonania, że piękność jest z natury rzeczy czemś królewskiem, zwłaszcza gdy się łączy u kogoś z wstydliwością i skromnem zachowaniem, tak jak wtedy u Autolika. Podobnie jak światło, co się wśród nocy pokaże, ściąga na siebie oczy wszystkich, tak też wtedy piękność Autolika pociągała ku sobie zpoczątku wzrok wszystkich, a potem już nie było nikogo z patrzących, na którego nie wywierałby głębokiego wrażenia. Poczęli coraz więcej milknąć, a niektórzy swą zewnętrzną postawą dawali w pewnej mierze do zrozumienia, co się w ich duszy dzieje.
Wogóle — jak się zdaje — warto patrzeć na każdego, w kogo jakiś bóg wstąpi. Ale u takich oczy przejmują grozą, głos ich budzi lęk, a ruchy — jak powiadają — są znacznie gwałtowniejsze. Tylko u tych, w których wstąpi pełen skromności Eros,[1] jaśnieją oczy życzliwszym blaskiem, głos brzmi łagodniej, a zewnętrzne zachowanie się nabiera cech szlachetniejszych. Tak też, dzięki Erosowi, było wtedy i z Kaljaszem, i ściągał na siebie zasłużoną uwagę tych, co byli wtajemniczeni w misterja tego boga.
Ucztowali więc wśród głębokiego milczenia, jakby im to jakaś wyższa moc nakazała. Wtem wesołek Filip, zakołatawszy w drzwi, kazał odźwiernemu oznajmić, kim jest i dlaczego chce, aby go wpuszczono; powiedział, że przychodzi najzupełniej zaopatrzony we wszystko, czego tylko potrzeba
- ↑ Bóg miłości.