«Muszę przyznać, jak złodziej schwytany na gorącym uczynku: Tak, jestem najbogatszym w świecie».
«Ty zaś, Hermogenesie — rzecze Nikerat, — czem najbardziej się szczycisz?»
«Przyjaciół cnotą, i potęgą możną, i tem, że tacy to przyjaciele o mnie dbają».
Wtedy wszyscy popatrzyli na niego, a kilku równocześnie spytało, czyby i im tych przyjaciół nie wymienił. — «Z chęcią» — odpowiedział.
IV. Teraz zabrał głos Sokrates: «Jeszcze każdy powinien wykazać, że to, co podał, jest rzeczywiście czemś bardzo cennem».
Na to Kaljasz: «Może mnie naprzód posłuchacie. Kiedy wy spieracie się o to, czem jest właściwie sprawiedliwość, ja tymczasem czynię ludzi sprawiedliwszymi».
Sokrates spytał: «Jakże-to, mój drogi?»
«Dając pieniądze; tak jest, na Zeusa».
Wtem Antystenes wstał i spytał go, zręcznie zdążając do zbicia takiego wywodu:
«Czy ludzie, mój Kaljaszu, mają poczucie sprawiedliwości, twem zdaniem, w duszy, czy w sakiewce?»
«W duszy» — odrzekł.
«W takim razie ty duszę czynisz sprawiedliwszą, jeśli do sakiewki wkładasz pieniądze?»
«Oczywiście».
«A to jak?»
«Bo nikt nie zechce ważyć się na niebezpieczne zbrodnie, kiedy wie, że ma za co kupić, czego mu do życia trzeba».
«A czy ci oddają, co wezmą?»
«Na Zeusa, to nie».
«Więc może coś innego; miasto pieniędzy wdzięczność ci swą ofiarują?»
«Na Zeusa, nawet i tego nie; niektórzy nawet odnoszą się do mnie bardziej wrogo, niż przedtem, nim co dostali».
«To bardzo dziwne — rzekł Antystenes, podnosząc oczy na niego z przekonaniem, że udało mu się zbić jego zapatry-
Strona:PL Xenophon - Sympozjon oraz wybór z pism.djvu/59
Ta strona została przepisana.