mowę tony osłodzą, uwłaszcza jeżeli wzorem fletnistki poprzesz swe słowa wymownemi ruchami».
«Lecz jakaż ma być muzyka — wtrącił Kaljasz, — jeśli Antystenes kogoś zawstydzi, zbijając jego wywody?»
«Takiemu — odpowiedział Antystenes, — co się tak daje zawstydzać, należy się wygwizdanie».
Gdy Syrakuzańczyk widział, że nie dbają o jego popisy, lecz sami rozmową się bawią, z zazdrości odezwał się do Sokratesa:
«Czy to ty, Sokratesie, jesteś tym, co go zwią przydomkiem „rozmyślający”?»
«Czyż to nie lepiej, niż żeby mnie zwano bezmyślnym?»
«Gdybyś tylko nie budził mniemania, że rozmyślasz nad tem, co na niebie».
«Czy jest coś ważniejszego na niebie, niż bogowie?»
«Ale nie o nich, na Zeusa, chodzi ci, jak mówią, lecz o sprawy najbłahsze, co jest objawem największej opaczności».
«To i w takim razie chodzi mi o bogów. Opatrzność bowiem nas wspiera, i deszczem darząc z nieba, i światłem. Jeżeli zaś mój dowcip jest niesmaczny, to twoja wina, gdyż zawziąłeś się mnie. dręczyć».
«Ale zostaw to i powiedz mi, ile stóp pchlich jesteś odemnie oddalony? Przecie — jak mówią — takiemi pomiarami się zajmujesz».[1]
Tu zwrócił się Antystenes do Filipa ze słowami:
«Ty jesteś mistrzem w wynajdywaniu podobieństw.[2] Czy
- ↑ Docinki Syrakuzańczyka opierają się na komedji Arystofanesa p. t. Chmury (w. 145), ośmieszającej Sokratesa. Przedstawiono ją w teatrze w 423 r., a zatem w roku 420, kiedy uczta nasza się odbywa, mogły dowcipy, odnoszące się do Sokratesa, być jeszcze w pamięci i krążyć między ludem. Xenofont podczas przedstawienia komedji był jeszcze dzieckiem, znał ją tylko z lektury.
- ↑ Ulubioną zabawką Greków podczas uczty były dowcipne i mniej lub więcej złośliwe porównania obecnych gości z jakiemiś przedmiotami. Tak np. Alcybjades w Sympozjon Platona przeprowadza szczegółowe porównanie Sokratesa z sylenem Marsjaszem. Zaczepiony biesiadnik odritlał się też odpowiedniem porównaniem i płacił pięknem za nadobne. Szczególnie od zawodowych błaznów domagano się najbardziej paradoksalnych porównań.