Bo tobie byłem nieznośny i sobie,
Zawsze i wszędzie!
Ale mów o mnie, gdy mnie już nie będzie,
Żem żył na ziemi dzikim serca szałem,
Bo z serca ciebie, choć gorzko kochałem,
Zawsze i wszędzie!
Możesz tym słowom, co się pod niebem włoskiem urodziły, kazać dorobić muzykę jaką ukraińską, muzykę brzmiącą jak ten wiersz Malczewskiego:
I zawołaj kozaka, i każ mu grać na teorbanie i śpiewać tę piosnkę moją; i wspomnij wtedy o sercu, które znasz, które znałeś dawniej, bo jego prawda jest w tych słowach.
Tak, drogi mój! Noszę głęboką nędzę wszędzie w sobie: choć jak król w pewnych chwilach potrafię się ubrać w purpurę wieczorów, w księżyce nocy, w błękity i muśliny pian mórz włoskich, coś mi pod temi szaty serce wyjada.
Darmo głaskam owe żmije rodzinne, darmo się ich proszę, by mi krwi mojej nie piły: one mleka nie chcą, one krwi mojej wiecznie żądają! I tak dalej idę, cisnąc pod szatą poezyi owe gniazdo robaków, i gdybym je wyrwał, toby i serce poszło za niemi. Epaminondas pod Mantyneą skonał, gdy wyrwał z piersi włócznię, co mu pierś przeszyła.
A nieraz wśród dolegliwych bólów życia, wśród wiatru i gradu moralnego, co chłosta mi ducha, zjawia się przedemną widzenie ciebie, szczęśliwe, błogosławione! Widzę dom piękny na stepach, widzę dwojgo