ale zdaje mi się, że w inwokacyi początkowej, bardziej czytelnika każdego przeszyje pierś zatrute imię Bogdana, aniżeli Spartaka nazwa. Dzwon Zygmuntowski jak rozbrzmiał się w duszy mojej, tak coraz potężniej grzmi, takie wiersze przeciągają dźwięk takich dzwonów w najodleglejszą przyszłość, one same są żywemi sercami, bijącemi nad dusz słuchających poziomem[1]; i owe, któremi Kazimierz tłómaczy czoła swego wypogodzenie, arcypięknemi mi się wydały.
Ośmieliłem się śmiertelnych na śmiertelnej przemienić[2]. Czy nie czujesz łaskawy panie! że tę śmiałość moją trzeba mi przebaczyć, bo majestat wiersza przez nią się podniósł. Dalej, nie chcę mojemi nudzić uwagi, czuję i wierzę, że Czarniecki wielkiem dziełem będzie, za każdą pieśnią więcej Ecce Deus w piersiach wieszcza znać; taki wzrost, taki postęp, taka potęga znamieniem jest wszelkiej prawdziwej piękności, i przyszło mi na myśl, czytając te pieśni, że w tobie trzecim, łaskawy panie, za dni moich, powaga starości cudnie się zmięszała z młodzieńczem natchnieniem i energią. Dwaj inni są jeszcze, choć w innych okręgach ducha. Com uczuł to piszę, prawdę mojego uczucia. Jeśli w czem błądzę, racz mi łaskaw ie darować, i przyjąć z głębi serca mego wynikłe dzięki za tkliwą i powtarzaną wciąż pamięć. Serdecznie przywiązany i wdzięczny
- ↑ Odnosi się ta wzmianka do ustępu pieśni IV od wiersza 145 do 158, w którym opis dzwonu Zygmuntowskiego, poruszonego na uczczenie pogrzebowe młodego Byliny.
- ↑ Mowa tu o ustępie z pieśni V od wiersza 661 do 670, w którym Kazimierz, w Częstochowie odbywszy spowiedź, wyraża Sztembergowi uspokojenie duszy.