Strona:PL Z Krasiński Listy (Lwów) 3.djvu/155

Ta strona została przepisana.





10 Stycznia 1847[1].


.... Opis twój Rozjemcy (Papieża) przejął mię czemsiś głęboko uroczystem. W każdego wlepiony wzrok, a sto tysięcy ludzi, to jak wszechobecność zmysłowa jakaś. Co to za stan rzeczy planetarnych, kiedy po wielu słabych lub miernych duchach, następujący jeden wyniosły i świetlany duch jednak taki z konieczności musi wywierać skutek, że się starzy do męczeństwa a młodzi do mordów gotują. Trudno być rozjemcem tam, gdzie Kapitol i Tarpejska, na wzór brata i siostry, tam, gdzie niegdyś neroński wymysł sproszonych na wieczerzę konsulów i senatorów spuszczonemi fiołków i róż z sufitu stogami zaduszał. Dziś z dołu fiołki i róże lecą, dziś na dole przyjmujący i biesiadę dający tam, a konsul, ten co radzi i poradzić pragnie, może także uduszon będzie. Strach na świat patrzeć niezłudzonem okiem i widzieć, że dopiero na zgniliźnie świeże siejby najzieleńsze, że wszędzie śmierci potrzeba na kolebkę życiu, i że to dziecko

  1. Listy powyższe drukowane były w „Przeglądzie Poznańskim“ z r. 1861, Tom XXXI, p. 194—205, jako wyjątki z listów pisanych z Nicei do przyjaciela przebywającego w Rzymie, na początku 1847 r.