polem jest sztuka i że o sztuce rozmawiać winniśmy. Dzięki ci raz jeszcze za twoję pamięć i przyjaźń i dobroć.
Zapewnie te ruiny miasta przetrzymają mnie ze sześć tygodni jeszcze; trzeba nie opuszczać już teraz żadnego Zmartwychwstania Pańskiego, bo kto wie, czy liczba dni tych skróconą nie jest? Bądź zdrów, bądź szczęsny, bądź kochany; nie mówię bądź sławny, bo będziesz nim: nie życzę nikomu tego, co mu bogi dały. Dotąd wielki artysta, tylko artysta cię obejmie, zgruntuje, zrozumie; ale ty zstąpisz niżej, by w siąknąć w serca malutkich. Gdybym miał i ja nareszcie jedną ci uwagę uczynić, to jedyną tylkobym uczynił: granit rzuć pod twoje tęcze; tęcza gdy łukiem się zakala po niebie, winna stopy śliczne oprzeć na podstawie granitowej, to jeszcze ją lepiej tęczą robi. A teraz myśl o mnie, pamiętaj o mnie. Tobie tortury zaczęły, mnie skończą życie; oddasz mi kiedyś (jesteś dobry) ten napój pociechy, który zawsze sączyłem tobie, a nie tak z czary mózgu mego jak z serca. Bądź mi sercem kiedyś, kiedyś, w przyszłości! Ściskam cię jako dawniej nad drogą Bolońską!