Strona:PL Z Krasiński Listy (Lwów) 3.djvu/83

Ta strona została przepisana.

zbawionym będzie, ten w skończoność nie uwierzył, ten jest synem Boga!
Zapewne, jeśli mam być zbawionym, to jedno mię zbawi kiedyś: żem nigdy nie przestał ufać w piękność, że uczucie piękności na wieki w głębi duszy mojej żyje! Pod estetyczną formą pojmuję dobro; poezya, co tylu ludzi gubi na ziemi, mojem zdaniem, jest rękojmią ich życia nieśmiertelnego kiedyś! Ależ, ilu ludziom się dostało dochować uczucia poetycznego do końca? Wszyscy młodzi są poetami prawie, wszyscy starzy przeczą poezyi! A jednak starość byćby przynajmniej winna najpoetyczniejszym wiekiem, bo już zbliżona do wieczności; a przeszłość jej dość przeszła, by powlekła się artystowskim kolorytem wspomnienia.
Tak więc bujam i plotę, i nie uważam, że już drugie pół arkusza do końca się zbliża. Mój Edwardzie, odpisz mi na ręce Simmy bankiera do Wiednia; choć nie będę w Wiedniu, on będzie wiedział gdzie mię szukać, a ja sam teraz nie mógłbym przewidzieć, gdzie za miesiąc losy mnie zaniosą.
Jeśli możesz mi jeszcze wyświadczyć ważną przysługę, to ci z głębi serca wdzięcznym będę. Jestem w położeniu dość przykrem: mniej więcej, wypadłem z łask ojca, który zawsze tak dobrym, czułym, anielsko­‑dobrym był dla mnie. Nie przeczę, żem mógł mu zakrwawić serce niektóremi czynnościami memi; nie odpowiedziałem w niczem jego myślom, a jego myśli względem mnie dobremi i słusznemi były. To pozostanie między mną a Bogiem. Wiesz zapewne, że są pewne uczucia, których sprawiedliwości wykazać nie można rozsądkiem, a które jednak są sprawiedliwemi, nie na tym świecie ale w wieczności; my zaś na tym świecie żyjemy, kto się doń nie stosuje, musi karę