Strona:PL Z bratniej niwy.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

PRAGNIENIE.

Jam drogi tej przechodzień,
Co zdąża do grobu;
Nierówna, gorsza codzień.
Gdzieniegdzie krzew skarlały, zeschłe łozy,
Czasem zabrzęczy owad, skrzypną wozy...

Szlak cały w swej martwocie
Jednako ponury,
Wciąż koła grzęzną w błocie,
A ślady woda wyrównywa moje,
By w nich świeciły jaśniej gwiezdne roje.

Droga się zdaje długą,
A wiecznie coś omija,
Raz wązką ciągnie smugą,
To znów znienacka tory swe rozszerza
I ku pustyni nieprzebytej zmierza.