Wokół na piętra zwrócił swe oczy;
Wszystko widziawszy, niekontent on:
Ni go dam piękność, ni strój uroczy
Niebawi; potém ze wszystkich stron
Mężczyzn powitał; wzrok roztargniony
Rzucił na scenę zaledwie raz,
I wnet, ziewając, mocno znużony
Rzekł: teraz wszystko już rzucić czas,
Teraz mi wszystko, wszystko obrzydło
Dramy, balety, nawet sam Dydło.
Jeszcze świat bawią tańce i susy,
Dźwięczy muzyka, oklaski grzmią;
Jeszcze znużone liczne sługusy
W sieni na futrach swych panów śpią;
Jeszcze śród widzów burzliwéj fali
Trwa szmer, stukanie, kaszel, syk, wrzask;
Jeszcze się wewnątrz i zewnątrz pali
Świetny kinkietów i latarń blask;
Jeszcze wpół zmarzłe w uprzęży konie
Na wszystkie strony szarpią się, rwą,
Stangreci, bijąc przy ogniu w dłonie,
Zniecierpliwieni panów swych klną;
A wtem Oniegin już z krzesła wstanie,
Jedzie do domu zmienić ubranie.