Kochanko moja! starość cię powita,
Gdy w chłodnym grobie me troski ukoję.
Czas, co tak chciwie nić żywota chwyta,
Zda się podwójnie rachować dni moje.
O! ty mię przeżyj! lecz choć młodość minie,
Pomnij, byś prośby mej niezapomniała:
Pomnij w starości, żebyś przy kominie
Kochanka twego piosenkę śpiewała.
Gdy w zmarszczkach twoich będą śledzić oczy,
Gdzie te, co cudnie tak jaśniały wdzięki;
A pragnąc poznać nasz żywot uroczy,
Młodzieniec spyta: po kim te łzy, jęki?
Niech me uczucie w twéj pamięci płynie,
Mój szał, me szczęście, moja miłość cała;
Pomnij w starości i t. d.
Gdy zapytają: czyli on był miły?
„Ja czczę go,” rzeknij z pogodném obliczem;
„A czy go kiedy złe czyny skaziły?”
Z dumą odpowiesz wszystkim; „nigdy, niczem!”
„On był miłością w każdym życia czynie,
„I pieśń wesołą jego lutnia brzmiała.”
Pomnij w starości i t. d.