I jął Kapitał dusić robotnika tak nieznośnie, iż ten, nie mogąc dać sobie rady, udał się do najuczeńszej Głowy i rzekł:
— Co mam uczynić, ażeby walczyć skutecznie z Kapitałem?
Najuczeńsza Głowa zapytała:
— A coś uczynił dotąd?
— Strajkowałem. Kapitał przetrzymał. Spaliłem fabryki, Kapitał je odbudował, zabrałem fabryki na własność, poczem zbankrutowałem i musiałem oddać fabryki Kapitałowi.
Najuczeńsza Głowa pomyślała przez chwilę i rzekła:
— A czy próbowałeś usilną, świadomą celu, a wydajną Pracą, stać się, co do potęgi, równoważnym Kapitałowi?
— Jeszcze nie — odparł robotnik.
— To spróbuj — rzekła najuczeńsza Głowa. — Kapitał skapituluje przed tobą.
Znajomy mój pracuje od lat kilku nad ulepszoną lampą łukową, wciąż bez skutku. Stracił już cały majątek swój, żony i krewnych.