spirytusu i ze dwie alembiku i nikaj nie mogę znaleźć magazynu z tem zacnem towarem.
Około pomnika Kopernika w Warszawie przechodziło dwóch posłów Sejmowych z ugrupowań radykalnych.
— Kto to? — zapytał jeden.
— Kopernik, polski astronom i uczony.
— A co on za kulę w ręku trzyma?
— Wszechświat. Od setki lat dnie i noce rozmyśla nad tem zagadnieniem.
Na te słowa pierwszy pan poseł zatrzymał się nagle.
— Wniosę bezwłocznie nagłą interpelację do rządu, ażeby za pomocą urządzenia mechanicznego, kula, którą ten astronom ma w dłoni, wypadała mu automatycznie z rąk po ośmiogodzinnem dniu pracy. Bo pomyśl, kolego, tylko: Polak, który pracuje bezustannie i to na publicznym widoku, co to za szkodliwy i zaraźliwy przykład dla całego społeczeństwa.
Potrzebny mi był pewien adres warszawski. Udałem się do biura adresowego w Ratuszu,