Brukowano ulicę. Ten, który układa kamienie, zanim wbił który w ziemię, oglądał go skrupulatnie ze wszystkich stron, boków i kantów.
— A co tam jest do obejrzenia na tych kamieniach? — zapytał jakiś jegomość, przyglądający się robocie.
— Co ma być? niema nic.
— To czemu pan tak obraca każdy kamień na wszystkie strony, zanim go pan w ziemię wetknie?
— Głupie pytanie. Gdybym nie kręcił kamieni w ręku, jak przekupka śledzie, tobym zrobił trzy razy więcej roboty dziennie, niż robię, a co komu po takim gwałcie i pośpiechu?
Jestem doktorem medycyny i zajmuję się wielce postępami wiedzy lekarskiej.
W tych dniach zgłosił się do mnie jakiś skromnie odziany człowiek o niezmiernie mądrych oczach i wymienił swoje nazwisko. Był to znany socjolog.