Strona:PL Z rozmyślań Polaka.djvu/027

Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie doktorze — rzekł — czy sprawa transfuzji krwi z osobnika na osobnika zrobiła już znaczne postępy?
— Zrobiła i to duże — odparłem. — Jest to obecnie zabieg niezbyt trudny.
— A czy pan, panie doktorze, chciałby się przysłużyć Polsce, jak nikt dotąd jej się nie przysłużył?
— Ależ z radością — odrzekłem. — Takiej sprawie gotów jestem poświęcić resztę życia.
— To niech pan doktór myśli dnie i noce nad tem, ażeby wynaleźć sposób przenoszenia na naszych rodaków krwi z pszczół lub mrówek.

28. NA RAUCIE.

— Prześliczną suknię ma pani prezesowa dzisiaj na sobie. Co to za pomysł. Te setki drobnych upięć i zakładek!
— To według modelu przysłanego z Paryża. Ale też kosztowała ta sukienka pracy. Ho, ho! Wzięłam na cały tydzień szwaczkę do domu. Szyła bezustannie dnie i noce.
— Musiała się z pewnością porządnie zmęczyć?
— O, tak. Nawet bardzo. W ostatnim dniu,