Dumna potęga niczém się niedzieli,
Pragnie to wydrzéć coby drudzy mieli:
I gdzie cokolwiek pięknego postrzeże
Sądzi za swoie, i za swoie bierze,
Mnie ostróżnemu to ubóstwo moie
Zamknęło złota chciwego podwoie.
Więcéy wzgardziłem, nogą podeptałém,
Niżeli w dłoni moiéy zatrzymałem.
Z tém iestem wielki, z tém w cesarzów rzędzie,
Nad tém panować moia ręka będzie.
Wszyscy możemy gardzić wszystkiem stale,
Każdy wszystkiego mieć nie może cale.
Dumny który się wznosi maiestatem,
Nie wie że umrze równą śmiercią z bratem.
Teraz podobno nierówni żyiemy;
Ale do grobu równi zstępuiemy:
Tego tu krzesła nad innych wynoszą,
Tego tryumfy w całym świecie głoszą,
Wszystkich iednakże popioły zrównaią;
A trumna w któréy zwłoki zostaią,
Będzie rzetelną iuż wszystkiego miarą.
Przestań więc nędzną bydź złota ofiarą,
Zrzuć te ciężary, uwolniy ramiona,
Oddal się, oddal od tych skarbów łona.
Ja nieobciążon, gdy sam w grób stępuię,
Nic nie żądaiąc, wieczny skarb znayduię;
Ja nie boiąc się niczego zbytecznie,
Cieszyć się będę i pokoiem wiecznie.