Byś nią zajaśniał, gdzie się światłość żarzy;
Panny co wagą sprawiedliwie waży,
Co i porami rostropnie kieruie,
I bieg gwałtowny momentów wstrzymuie.
Już ci oddaią swe niebo Plejady,
Usuwaią się dla ciebie Hyady.
Śliczna jutrzenka pośpiesza do bramy,
Patrzy czy nie masz chociaż małéy plamy:
Jasny niedźwiadek skrocił długą szyię,
Już się nie czołga, iuż nożyce kryie.
Strzyże Lew srogi swoie złote włosy,
Żeby iuż Twemi jaśniały niebiosy,
Żeby ognistą potém taką grzywą
Rzucał, jak rzuca biegun światłość żywą.
Wszystko czas niszczy, tylko wielkich chwała,
Ryta na Niebie, będzie wiecznie trwała:
Posągi, berła, i drogie szkarłaty
Nikną zupełnie razem z swemi laty.
Bez doświadczeń Fusku różnych,
Zdéymiéy tylko z rzeczy próżnych
Pierwszą korę, a w godzinie,
Reszta ich się tak rozpłynie;