Któryż mię Zefir swemi skrzydły wzniesie
Któryż Akwilo tam do was zaniesie,
Któryż tam złoży słabe członki moie,
Gdzie Cyrry zdroie?
Wy mnie Rzym tylko podobny stawiacie,
I te z Frygiyskich marmurów połacie,
I Awentyńskiéy, Kapitolskiéy góry
Odwieczno mury.
Tu, gdzie przeczyste strumyki spadaia,
Po mchu zielonym, i gdzie szmer wydaią,
Klitumnu krople, gdzie się Almon pieni
Pośród gór cieni;
Tu z Hippokreńskich strużek się przeniosły,
Pegaskie zródła, i tu dźwięk rozniosły,
Aganippidy, tu wszędzie mruczenie,
Czynią strumienie.
Tu Lirys bystra, tu się Ufens wije:
Tu Trazymenu czysty błękit bije,
Toczy bursztyny, tu znów Plawe cicha
Złoto popycha.
Tu gay Empuzki, i tu brzeg zielony!
Ezary, kwieciem w koło umajony,
Głaszczą Zefiry, tu się kwieciem pieszczą,
Wodą szeleszczą.
Tu zawsze wiosna, tu się wszystko śmieje,
Tu wszystko miłe, tu Niebo iaśnieje,
Brzmi radość wszędzie, stoią złote czary,
Płyną uektary.