Sama nas cnota nad zwierzęta wznosi,
Sama się dusza ku Stwórcy unosi,
Sama się wzniesię tam bystremi loty,
Gdzie gwiazd obroty.
Niech Rzymianina sława okrzykuie,
Niechay mu tysiąc narodów hołduie,
Niech go otacza z téy i owéy strony
Orszak rycerzy w wierze doświadczony,
Niechay mu błyszczą podłogi i ściany
Srroyne w przepyszne Laceńskie dywany,
Niech mężne woysko tarczą, dzidą błyska;
Przecież on śmierci nie uydzie igrzyska,
Ni się uchroni wśród tysiącznéy rady,
I buntu możnych i taiemnéy zdrady:
A będąc panem niedołężnym ziemi,
Nie może nigdy skrzydłami lotnemi
Serca i duszy unosić się w górze,
I bujać śmiało po pięknym lazurze:
Bo dusza iego zaięta trosk wrzawą,
I przytoczona spraw licznych kurzawą,
Péłza po ziemi, wznieść skrzydeł nie może:
Lecz Rudomina, co bujał w przestworze,
Co go śmierć nagle z obłoków uniosła,
I do przybytków wiecznéy chwały wzniosła;