Co my widzielim na własne swe oczy:
Tu się iuż nagle całe niebo mroczy,
Tu pędzi Afryk, tu Notus szalony,
Tu się ścieraią z niemi Akwilony,
Tu razem walczą: tu się Eur zrywa,
Ryczy w przetworze iuż burza straśliwa:
Rzuca i Jowisz ogniste pioruny,
Wstrzęsły się razem obadwa bieguny,
Zadrzała ziemia. Tu kule padaią,
Łamią się mury, okna brzęk wydaią;
Ryczą na polach, ryczą w mieście wody
Lecą z powietrza nieforemne lody.
Ciemności straszne, błysk się tylko miga,
Piorun, pioruna, bryła bryłę ściga:
Ranią i ludzi, ranią i bydlęta,
Niszczą w około powietrzne zwierzęta:
Tną jakby kosą, albo też topory
Trawy; i zboża, krzewiny, i bory.
Unoszą z burzą, czego nie uniosły.
To wbiły w ziemię, i piasku naniosły:
I żeby wszystko do reszty zniszczyły,
Zlodowaciałą skorupą pokryły.
Towarzyszko pięknéy cnoty,
My panienki, my sieroty,