Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 021.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy z rodzinnej gałązki wiater go odetnie,
I, na wywiędłej braci, jeszcze dzisiaj skona!
Żegnam cię więc, o gwiazdo, przed smutnym noclegiem:
Jękiem listka co głuchnie nad ogłuchłym brzegiem;
Wielkim hymnem żorawi co ciągną ku morzu;
Rykiem trzody co rzuca jałowe pastwiska;
Głuchym szumem co stęka w zmartwiałych wód łożu;
Konającym promieniem co z rosy połyska,
Gdy, raz ostatni, drzącą, zimny wicher ściska!


8.

Otoż i księżyc, z pod światów posady,
Jak cień zmarłego słońca, wyszedł blady!
Żyjącym ogniem igra Dniepru fala;
Urwistych brzegów zabielały piaski;
Jak cienie chmurek, majaczą wkrąg laski:
Lecz, z przeciwnego dnieprowego brzega,
Jak nawałnica, gdy się na świat zwala,
Grożąca ciemność czarny bór zalega:
A tylko, czasem, między jego cieniem,
A tylko, czasem, nad jego sklepieniem,