Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 030.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

A od pospiechu lica żywiej płoną,
A od radości częściej bije łono,
A od powiewu, co plącze kędziory,
I kraśne wstęgi po plecach rozwija,
Z cienkiego stroju stan smukły przebija.
Już staje obok, już ją oto ściska:
Aż nagle zorza chowa się w obłoku;
Widmo zniknęło, ciemność na dnie stoku:
I, o wiek cały, szczęśliwość tak bliska!
A u kozaka taka myśl ponura
Jakby mu w duszy osiadła ta chmura.
Niewie dla czego. Odsunął się w stronę;
Oparł na ręku czoło zamyślone;
Znowu się rzucił, jakby w nagłym gniewie,
I razem ostygł: czemu wszystko? niewie.
A potem dobył kinżału z zapasa,
Obracał w ręku, igrał z blaskiem jego,
Probował ostrza: niewiedzieć dlaczego.


15.

« Ho-hop, Nebabo!» diabeł, wichrem, hasa.
Niech-że cię smołą rozleje krzyż pański!