Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 034.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Rządca wciąż mówił; dziewczyna milczała.
Ucichł; dziewczyna znowu zaszlochała:
I słychać było, długo, nieprzerwanie,
Mieszane ciągle jej słowa i łkanie,
I, wzdłuż komnaty, poważne stąpanie.
I znowu potem groźna rządcy mowa,
Jak huk stłumiony, rozległa się wnętrzem:
Prędzej urywał, prędzej chwytał słowa;
I ucichł, jakby odpowiedzi czeka:
A gdy dziewczyna, widać, ją przewleka,
Uderzył krokiem o podłogę prędszym,
I chciał wyjśdź pewnie, bo klamka zabrzękła;
A tu Orlika, jak przebita, jękła.
Musi być zadość srogiemu żądaniu;
Bo wrócił nazad, i, jak najłagodniej,
Tulił ją długo w ciągłem jej szlochaniu,
I z taką dumą, tak rad, wyszedł od niej!
Chłopak co spieszył na zamek z torbanem
Tak, koło okien przystrojonej sali,
Ciemno, otwarcie, mówił z atamanem;
Mówił jak wiedział, jak mu nagadali.