Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 062.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy, myślami w przyszłość uniesiony,
Pożary w każdej dostrzegał iskierce
Co błyska za nim skoro lustro stali
Od miesięcznego oka się zapali;
Kiedy zwycięskie odgadywał tony
W dzikich odgłosach wojennego pienia!
« Stójcie!» Od wschodu dzień się zapłomienia.
Księżyc rumiany, niby się krwią zbroczył,
W posępne chmury, jak do śmierci łoża,
Na cichych ranku wiatrach się zatoczył,
I, jak złej wieszczby, wyszła drząca zorza.
« Stójcie! słów kilka.» Tu, zemsty drużyna,
Wkrąg, atamana zawinęła kołem,
Gdzie się okrągli bezdrzewna równina,
Śród ramion boru i przed boru czołem.
« Baczność! Coś, wichrem, zaszumiało w lesie.
« Jeden-to z naszych gęstwą się przerzyna.»
Pilnował skrzydła. Jakież wieści niesie?
Jego pierś robi, jego biegun w pianie.
Między drzew szumem słyszał otrąbianie.
Czyżby Polacy tak blisko być mieli?