Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 075.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.


16.

Już, w głuchej nocy opoźnioną porę,
Przyćmiona lampa słabo się rozżarza;
Tak, po miesiącu, okna różnowzore
Błyszczą w kaplicy pośrodku cmentarza.
Łoże małżeńskie, zapłonione blado
Światłem co mdlało, buchało, znow mdlało,
Tak się, w półcieniach, dziko wydawało,
Jakby to łoże gdzie umarłych kładą.
Po dniowym trudzie małżonek śpi mocno:
Zmrużonem okiem poco żona czuje?
Czy, jak duch dobry, jego snu pilnuje?
Zegar wybija dwunastą północną.
— « Czego-to, gdzie-to dzwony uderzyły?»
Porwał się nagle rządca przebudzony.
— « Zdało się tobie; to zegaru dzwony.»
I oczy rządcy znow się snem zakryły.
Ale, poczwara przeczucie złowrogie
Pod snu zasłony złośliwie się wkrada,
I z bezzasadnych cierpień duszy rada,
Niewieścią w mężu ciągle budzi trwogę.