Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 077.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Potem swe oczy do ocz męża zbliży,
I długo, trwożnie, bada ruchów jego:
Ostrożną ręką serca w piersi bada:
Na piersi jedna, skryta druga ręka.
Patrzy na oczy, wstaje i usiada.
Znalazła serce, wstaje i uklęka.
Mignęła w ręku błyszczącem żelazem.
Mąż się obudził, i zawołał razem:
« O jakże sny mię strwożyły niemiło!
« Jakby się w zamku razem zapaliło
« Taką mniemałem widzieć błyskawicę.
« A twoje czego tak błądzą źrzenice?
« Ciebie zmieszało moje pomieszanie.
« Był-to sen tylko. Prawda, sen niemiły;
« Ale te myśli co mię w dzień kłuciły
« Wróciły na noc. Spij już, spij, kochanie.»
A więc usnęli. Biada temu, biada!
Kto, nazbyt ufny w trwożną cnotę ludzi,
Przy swojem sercu, w swem łożu układa
Serce zatrute śmiertelną obrazą.
Usnął; a w ręku małżonki żelazo.
Bóg-że wie kiedy i gdzie się obudzi!