Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 100.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zdaje się brakło ruszenia lub słowa.
Szczęśliwa dotąd, widać, stara głowa.
Ale w tej chwili schwycił go za ramie
Że mu, jak szatan, musiał wypiec znamie:
—« Jak mi raz jeszcze to «ho-hop» zawyjesz...
« Słuchaj, przeklęty! czy już nadto żyjesz?»
Niemógł dokończyć, bo rżenie wronego
Wezwało nagłej obecności jego:
Skoczył od starca, błysnął w ręku piką,
I prędzej gęstwą przemykał się dziką.


7.

A koń, jak wryty, stanął niespokojny:
To wzrok zaiskrzy, i nozdrze rozszerzy,
To znowu zarży, kopytem uderzy, —
Jakby go tchnienie obwiewało wojny.
Nic tu niewidać, niesłychać nikogo;
Chyba się listek odezwie pod nogą.
« Lecz karosz jeszcze nietrwożył mię próżno:
« Nieostrożnego i Bóg nieuchował;
« Złe się przechodzi pod postacią różną...»