Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 115.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Coś pomyślawszy, zezwolił wódz na to:
Bo dwoch, nareszcie, ni zyskiem ni stratą.
Kozacy, radzi z nowych towarzyszy,
Ruszyli dalej w porządku i ciszy.


16.

Wieczór gęściejsze rozsiewa tumany,
Brudniejszym niebo obłokiem zaciemia;
Z ciemniejszem niebem zasępia się ziemia;
Toczą się, szlakiem, obłędu bałwany.
Chropawym torem, w ślepiącej ciemnocie,
Orężny orszak bacznie się posuwa;
Daleki ogień co na przodzie czuwa
Dodaje bodźca wojennej ochocie.
To na zamkowej wieży się paliło:
Kochankom wojny tak go widzić miło
Jakby się w oko dziewczyny patrzyli
Gdy je nadzieja rozkoszy umili.
I dalej hufcem sciśnionym stąpali,
Ciągle milczenie zachowując dzikie,
Nadzieję mordu mając za muzykę,