Strona:PL Zamek Kaniowski (Seweryn Goszczyński) 140.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Szalona Ksenia leżała na trawie,
Jeszcze w modlącej przed lubym postawie;
A w strasznej nocy zamku podpalenia,
I topielicy skończyły się pienia.


30.

Gdy duch mój zwidzał dnieprowe pobrzeże
I na Kaniowa odpoczął ruderze,
Jeszcze tam wkoło wyszukał on ślady
Dnia okropnego ostatniej zagłady:
Jeszcze, po ścianach, krew się czerwieniła,
Gdzie żona, gnana morderców pogonią,
Mytą w krwi męża chwytała się dłonią:
Żadna wywabić niemogła jej siła;
Na miejscu startej, inna wystąpiła:
Ale nieszczęsne zabójczyni ciało,
W popiół przetlałe, z wiatrem się rozwiało.
W porosłej miękką murawą uboczy,
Trafił na kołtun kseninych warkoczy;
Ale w nim drobny gniezdził się już ptaszek.
Obok, leżała, z Nebaby ratyszcza,