Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

baty!.. Uciekam!.. Tecia powie mamie, że idę do cukierni na herbatę... Panie tymczasem uspokójcie nerwy tego pana...
Na swą domową kurtkę wsunął palto letnie i porwał kapelusz.
— Żegnam panią! — wyrzekł z ceremonialnym ukłonem — adieu!..
Wyszedł, stawiając nogi jak indyk, nadęty i napuszony.
W téj saméj chwili Wielohradzka wyszła z pokoju Radolta, niosąc próżny talerz i kawałki bulki.
— Co to? Tadzio wychodzi?
— Tak, proszę pani! — odparła półgłosem Tecia. — Pan Tadeusz powiedział, że idzie do cukierni na herbatę...
— Dlaczego?..
— Ja nie wiem, proszę pani!...
Wielohradzka spojrzała podejrzliwie na młodą dziewczynę.
Przypuszczała, iż pomiędzy Tadeuszem i Tecią zaszła jakaś scena miłosna. Daleką bowiem była od przypuszczenia, iż Tadeusz dławił się w téj chwili śmiesznem i dziecinnem uczuciem zazdrości.




Tadeusz pierwszy podsunął Radoltowi myśl wyjazdu na wieś.