Wszystkie piękne postanowienia Tadeusza rozwiały się w puch.
Nie biega wprawdzie z wieczoru na wieczór, zrzekł się zupełnie stanowiska wodzireja, lecz nie czyta owych gazet wieczorami, przy lampie, tak, jak to matce obiecywał.
Z nadejściem zimy ogarnia go anemia, a z nią silne bóle newralgiczne całéj lewéj połowy twarzy. Bierze ciągle antypirynę, która pogrąża go w lekki stan ekstazy. Pomimo starań matki nie chce odżywiać się należycie, grymasząc ciągle, jak panna na wydaniu. Je tylko pieczone jabłka i sery rozmaite. Godzinami całemi leży nieruchomy na łóżku, wpatrując się w sufit. Jakaś głucha uraza i chęć ujawniania owéj urazy nurtuje go bezustannie. W biurze zamyka oczy i pochyla się na sofę, znudzony i rozmarzony gorącém, jakie w całym gmachu panuje. Jak przez sen słyszy szmer głosów Pozbitow-
Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/129
Ta strona została skorygowana.
VI.