Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/177

Ta strona została przepisana.

pokoiku, który, zastawiony nieuniknioną japońszczyzną, nosił nazwę „małego salonu”.
W przesunięciu się tém pozostała w pamięci Tadeusza gorąca barwa rudego aksamitu, z którego zrobiona była suknia Muszki. W barwie téj mieściła się cała massa odcieni, począwszy od rubinowych refleksów, skończywszy na żółtawo-płowych blaskach. Podobnéj barwy kosztowne futro bramowało dół sukni, jak wąż olbrzymi i wierny. Na głowie skrzyła się korona z rubinów. Dwie szeleczki z łańcuszków złotych, przetykanych rubinami, ściągały na ramionach stanik, z którego spadały olbrzymie bufiaste rękawy. I jeszcze w oczach Wielohradzkiego pozostało wrażenie olbrzymiego koła wachlarza ze złotawych koronek i perłowéj massy, unikat łączący materyał epoki Ludwika XVI z formą japońskich ekranów.
Przez cały prawie wieczór Muszka pozostała w „małym salonie”. Sprytem kobiecym odgadła, iż rywalizować z Dorą Hohensteigen-Higmeringen jest dla niéj rzeczą niemożliwą. Sytuacya jéj nie dozwalała flirtu i nadmiernego tańca. Obnosiła teraz wszędzie z sobą majestat dyplomatyczny swego męża i wiedziała, że ten majestat będzie zaporą nieprzełamaną w odzyskaniu dawnych sukcesów salonowych. Wolała więc zrezygnować sama i, nie pospolitując się w tanecznem gronie, stworzyć dokoła siebie rodzaj cercle’u, w którym łatwo zająć może