Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/192

Ta strona została przepisana.

knienia nowozaślubionych. Z mężem obchodziła się obojętnie i zimno, lecz z pewnym rodzajem szacunku. Widocznem jednak było, iż szacunek ten głównie jest oparty na czci dla wysokiego dyplomatycznego stanowiska, które zajmował Maleni. I była tak bardzo przejęta wielkością tego stanowiska, iż nie dopuszczała napozór nawet do niewinnego flirtu.
Postępowanie jéj było correct w całem słowa tego znaczeniu. Ciągnęła za sobą massy, uwielbienie tłumu, lecz zdawała się nie czynić żadnego wysiłku, aby to uwielbienie pozyskać. I tak, jak umiała nosić brylanty, tak samo potrafiła już zaznaczyć swą odrębną wartość moralną wobec świata. Zdawało się, że wzięła za dewizę „ne touchez pas à la reine” i, zastawiwszy się tarczą téj królewskości, od pierwszéj chwili czyniła wszystko, aby nawet cień podejrzenia nie przesunął się po jéj imieniu.
Zdawała się nie spostrzegać, iż ten jéj chłód i wyniosła poprawność działają podniecająco na każdego professional lover’a, który się do niéj zbliżył. Wśród gorączkowéj wesołości i dziwacznéj atmosfery podniecenia, jaką dokoła siebie wzbudzała, nie śmiała się nigdy, z głową cokolwiek spuszczoną na piersi, z ustami nawpół rozchylonemi. Zdawała się analizować, badać tych ludzi, myśleć o nich cale zagadkowe światy. W gruncie rzeczy