Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/196

Ta strona została skorygowana.

Mąż jéj od czasu do czasu kierował lejce lub podcinał leniwszego rumaka. Za nią, jak dwór królewski, ciągnęły inne ekwipaże karyerowiczów, biegnące także do celu Wszechzadowolenia, Lecz ona trzymała ciągle czoło téj wyścigowéj linii i nie miała nigdy zamiaru dać się wyprzedzić komukolwiek na galicyjskim torze. Raczéj przejechać po trupach, niż pozwolić się zdystansować w tém steeple-chase. Nie lubiła Wiednia, gdyż tam wobec arcyksiężniczek musiała schodzić na plan drugi. Wolała wypełniać ciasnotę parafialną Lwowa majestatem swéj piękności i stanowiska.
W gruncie rzeczy była to natura zmysłowa i prosta, ładnie artystyczna, lecz spaczona w kierunku artyzmu banalnością powszednią. Dobrojowscy byli świeżo upieczoną arystokracyą galicyjską. Pochodzili z małomiasteczkowych łyków. W Muszce gorzał temperament dobrze rozwiniętéj rusinki, mozolnie doprowadzonéj do anemii dobrobytem i pozorem cywilizacyi.
Niemniéj przeto w trupie téj kobiety-karyerowicza żyła kobieta prawdziwa, żywa, pełna jeszcze sił niezmarnowanych i chcących być spożytkowanemi w jakimkolwiek kierunku. Nieprzytępione pracą intelektualną, rwały się w stronę zmysłów i budziły w niéj przeczucie wielkich a niedozwolonych rozkoszy. Lecz nawet i w takich chwilach Muszka pamiętała o godności dyplomatycznéj, jaką mąż jéj piastował.