Ta strona została skorygowana.
X.
Rozpacz ogarnęła Tadeusza na myśl o zbliżającym się balu.
Nie miał kostiumu, a codziennie słyszał w biurze i na próbach o cudach, jakie miały być wyszyte na kierezyi Pozbitowskiego, o butach Malewicza, o brzękadłach Kafthana.
On jeden pomiędzy nimi wszystkimi nie zajął się swym strojem, i to go doprowadziło do rozpaczy. Kilkakrotnie już chciał pomówić w téj sprawie z matką, lecz Wielohradzka, zgnębiona jakaś i chmurna, nie zachęcała go ani słowem do rozpoczęcia téj rozmowy.
Raz nawet, gdy Tadeusz, z pewną nieśmiałością, zawiadomił ją o wzięciu udziału w owym krakowiaku, o którym teraz cały Lwów mówił, Wielohradzka wzruszyła ramionami i zacięła usta, szyjąc z podwójną gorliwością.
— I cóż? — pytał Tadeusz, przybierając swe