Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/265

Ta strona została przepisana.
XV.

W biurze dnia tego Tadeusz spotkał Maleniego, który wychodził od namiestnika i zmierzał ku głównemu wyjściu.
Maleni za kilka godzin miał wyjechać do Wiednia. Tadeusz wiedział o tém od Charłupki i Bodockiego.
W ciasnem przejściu korytarza, na szaréj ścieżce dywanu, znaleźli się nagle dwaj mężczyźni, sami, jeden wobec drugiego.
Serce Tadeusza zabiło tak gwałtownie, iż na chwilę wodzireja odbiegła przytomność.
Bezwiednie przycisnął się do ściany i stał, oczekując przejścia Maleniego.
Magnat szedł powoli, jak słoń w czapraku dystynkcyi i dygnitarstwa. Olbrzymia jego postać wypełniała wąwóz korytarza. Na plecach miał narzucone futro, i z ciemnego pasma kołnierza wysuwała się twarz cokolwiek obrzękła, okrągła, otoczona kil-