Ta strona została skorygowana.
XVI.
Pociągnąć za dzwonek — to rzecz prosta.
Tadeusz stoi przed drzwiami mieszkania Dezyderego i zdecydować się nie może.
Nagle w oknie, prowadzącém na korytarz, zdaje mu się, iż dostrzega bladą twarz lokaja.
Dzwoni i przeraża się, sądząc, że za silnie guzik pocisnął.
Drzwi otwierają się prawie w téj saméj chwili.
Przed Tadeuszem usuwa się w głąb przedpokoju Karol, lokaj Dezyderego, trupio blady, z twarzą zawiędłą chorobliwego maniaka.
— Pan hrabia wyjechał!... — mówi bezdźwięcznym głosem, w którym przebija się znudzenie służbą i życiem.
Tadeusz powstrzymuje się od wymówienia głupstwa, miał bowiem ochotę odpowiedziéć „wiem o tém”, i kazał zaanonsować się hrabinie.